Strona 1 z 1

Alpy i Dolomity by Luke

: ndz wrz 18, 2016 9:56 pm
autor: Luke
Wróciłem wczoraj, to podsumuję tak na szybko, może chaotycznie ale póki pamiętam to przeleję myśli do pamiętniczka ;)

Długo nie planowany, rzekłbym spontaniczny wyjazd w Alpy i Dolomity - z celem (poza ogólnym zwiedzaniem i jazdą motocyklem ;) ) - pokonania Passo dello Stelvio (https://pl.wikipedia.org/wiki/Prze%C5%8 ... cz_Stelvio)

Trasa (na miejscu spontanicznie jeszcze uzupełniona o Norymbergę): https://trips.furkot.com/ts/nQOJpL
Ja (Tiger Explorer 1200) i kumpel na CBF 1000.


Przejechaliśmy 3600km, z czego:

- Z Bolandy pod granicę Czeską 630km pierwszego dnia - sporo, ciężko było dla dupala, ale jechaliśmy na zajawce więc dobrze poszło. Nocleg w totalnie odludnym miejscu ale w spoko pensjonacie po taniości i na jakości (w cenie campingu niemalże).
Obrazek

- Od Pepików przez Austrię do Berchtesgaden (Niemcownia), po drodze pierwszy zachwyt nad Alpami, rozdziawione japy i na miejscu "studencki posiłek" w Berghoff'ie (w ruinach dawnej chałupy Adolfa H.) a następnie nieudane podejście do Eagle's Nest (herbaciarnia, którą Hitler dostał od Partii na 50-tke) w Obersalzbergu - za dużo ludzi ze względu na niedzielę. No to wypad w miejsce kimania z pięknym widokiem na Alpy, gdzie kolacja i zimne FAXE z puszki wchodziło jak trzeba :) Tam też smutny epizod z kradzieżą mojego krzesełka turystycznego z parkingu (pomyśleli byście? w Niemczech, w Berchtesgaden!). Wybaczę, ale nie zapomnę. ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Kolejny dzień to droga do Innsbrucku, gdzie po szybkim zwiedzaniu (piękna stara miejscowość w górach z mega widokami) polecieliśmy w Dolomity - tu się zaczęło. Włochy 10/10 dla mnie, co za drogi, co za widoki! Chyba najbardziej mi się podobały całościowo jako kraj, przez który jechaliśmy. Dolot do Arabby i nocleg w hacjendzie de la Zakopane hehe - niezły klimat, widoki, otoczenie. Ceny przyzwoite. Dolomity jak dla mnie przebijają Alpy. Obrazki jak z reklamy Milka czy innego śmietankowego badziewia. Gdzie nie spojrzeć to pocztówka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Dalej ku przeznaczeniu - przez Dolomity do wyczekanego, sławnego Passo dello Stelvio. Piękna droga dojazdowa i sam podjazd pod przełęcz to dla motocyklisty jak powąchać nowy zapach albo zobaczyć nowy kolor - no słów brakuje. Każdy, kto twierdzi że motocykl jest jego zajawką koniecznie musi choć raz przejechać tę przełęcz. Minęliśmy chyba z 200 motocykli po drodze, zakręty takie że zatyka, the shit is getting real! Podjazd trwa wieki, ale nie czuje się tego, bo każde zerknięcie w dół albo do góry to takie dziwne uczucie banana na japie i "ja pier***ęęęę" w głowie :D Zjazd równie fajny, choć już łagodniejszy (łatwiej zjeżdżać niż się wspinać). Przełęcz na prawdę robi wrażenie i warto ją przejechać - najlepiej w obie strony hehe. Dalej droga do Livigno fajna, śliczna wręcz. Sama miejscowość mega bananowa, ale warto zobaczyć. Kimka w najtańszym działającym hotelu ;) , pizza made in italy i spacer po ichniejszych Krupówkach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


- Wyjazd z Livigno do Szwajcarii to droga najwyższej jakości, ale Szwajcaria zaskakuje...jeszcze wyższą klasą i jakością dróg. No cholera nie da się chyba lepiej! Trawniki i obejścia w domach wylizane i aryjskie były już u niemca, austryjak dołożył do tego wysokiego standardu jeszcze pryskanie perfumami chyba - ale szwajcar dodatkowo płakał jak to wszystko robił :D Piękny kraj, drogi 10/10, widoki 11/10, jedynie dla nas Polaków śmiertelna pułapka zwana odpowiedzialnością za własne czyny (jak np. przekraczanie prędkości - bo taryfikator mają prosty - za przekroczenie prędkości choćby o 5km mandacik 800 Frankowiczów, tj. jakieś 3150zł). Trzeba się bardzo pilnować. Po Swissach wlot do Austrii i do Helmuta znowu, celem zwiedzenia Garmisch-Parten-Kirschen. Tam niewielki zawód, skocznia widywana w TV daleko i bez śniegu (dziwne hehe ;) ), więc lecimy dalej, do Salzburga. Nocleg w Salzburgu również po taniości, ale przyzwoicie - jakiś hostel. Miasto piękne, Mozart się tam urodził i wszystko obrandowane jego osobą. No ale starówka elegancka! Tylko japończyków z aparatami na wędce od cholery :mrgreen: ale wiadomo - gdzie muzyka klasyczna tam i turysta z Japonii.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Z Salzburga lecimy do Norymbergi, ale rano podbijamy do Orlego Gniazda - tym razem z sukcesem. Niesamowite co oni dla tego ćwoka Adolfa nabudowali (a on mial to w tyłku bo twierdzil ze mu wysokosc przeszkadza). Herbaciarnia i cala góra robia wrazenie. Wracajac popełniamy nieświadomie jeden błąd: wbijamy na autobanę celem osiągnięcia szybkiego i łatwego efektu, ale nacinamy się sromotnie na niekończące się przebudowy i remonty (i to u helmuta!!), gdzie musimy się przeciskać między autami jak w centrum miasta. Do Norymbergi docieramy głodni i zmęczeni (cały dzień 31*C), spóźniamy się na zwiedzanie Dokumentationszentrum Reichsparteitagsgelände :( (właśnie zamykali). No i dupa, zrezygnowani do hotelu po krótkim zwiedzaniu z buta, odzyskujemy morale jak okazuje się gdzie trafiliśmy - przepiękne miejsce prowadzone przez jedną niemiaszkową rodzinę od 1865 roku, mega klimat. Bardzo życzliwi i fajni ludzie. Wurst, sauerkraut, lokalne piwko i następnego dnia w drogę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Szybko i bezsprzecznie podejmujemy decyzję, że do Wałbrzycha lecimy opłtotkami i unikamy autostrad. Doskonały wybór - zwiedzamy niemcownię i Czechy od wiosek i terenów zielonych, co tylko pomaga nam utrzymac morale wysoko (w końcu to już powrót) i jeszcze trochę wgryźć się w klimat tych dwóch państw. Za Pragą trochę korków na autostradzie tradycyjnie (nie było innej drogi). Do Bolandy wlatamy od strony Wałbrzycha i tam wiadomo - smutek, drogi jak po precyzyjnych nalotach dywanowych i ogólnie przytłoczenie trochę tym kontrastem. Nocleg w jakimś tanim hotelu i Polaków rozmowy do późna.

- Powrót do domu to tempomat, 140km/h i ciągła autostrada. Dobrze poszło, choć wiadomo - smuteczek.

Wyjazd 10/10
Motocykl dał radę 10/10, bardzo go lubię, choć na zachodzie na 10 mijanych motków, 7 to BMW R1200 GS ;) fuuuj heheh

Worek 89l robi robotę - nawet na 2 tygodnie. Jedyne co muszę udoskonalić to mała torba/plecak lub tankbag, do którego mogę coś wrzucić na szybko, albo z niego zaczerpnąć. Będę szedł w kierunku tank baga, gdyż przy okazji zrobię sobie fajne oparcie na autostradę - a tego trochę brakowało. Bak mam wysoko, ale wciąż parę cm za nisko żeby się wygodnie położyć i nie patrzeć się do góry wciąż na długich przelotach.

Przypięcie kanistra i worka to 5 minut pętania, idzie przeżyć. Wszystko wodoodporne i nic się nie buja - znalazłem konfigurację ostateczną :D

Te kraje, Alpy i Dolomity to inny świat. Całkowicie odmienny klimat, drogi, ludzie, widoki. Na pewno nie dzicz - a zaawansowana cywilizacja, ale to daje tylko poczucie bezpieczeństwa i możliwość wyluzowania się nieco.
Cenowo nie ma tragedii - paliwo podobnie jak u nas +10/20% w zależności od miejsca. Ale zobaczyć to zwyczajnie trzeba - te zakręty, urwiska, zbocza i przełęcze.

Polecam :)

Jak ogarnę film to zapodam, ale się zejdzie bo 4 karty po 32GB zagrałem hehe

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: pn wrz 19, 2016 7:06 am
autor: ślimak
Luke,
Świetna relacja, świetne zdjęcia, no i oczywiście świetna wyprawa.
Gratuluje pomysłu, realizacji i kolejnego doświadczenia. Pozazdrościć.....

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: czw wrz 22, 2016 12:00 pm
autor: MZR
No pięknie! Planowałem podobny wypad ale mi nie wypalił w tym roku ze względu na brak chętnych i przełożyłem na następny... Rozumiem, że cały wypad odbył się we wrześniu? ile dokładnie dni? I ile mniej więcej kasy poszło? Krzesełko ukradli bo się komuś napis Triumph spodobał hehe :)

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: czw wrz 22, 2016 10:21 pm
autor: Luke
Tak, caly wypad tydzien temu :) wyjazd w sobote - powrot w sobote.
Pogoda dopisala az za bardzo, 26-32*C caly czas, co wrecz bylo meczace nieco, zwlaszcza na przelotach.
Poranki troche chlodne, acz juz po 11 znow zaczynalo grzac. Tam gdzie wyzej to tez wiadomo ze bardziej rzesko :)

Koszty:
Zarcie wzielismy ze soba "studenckie" - to kolosalna oszczednosc. Generalnie shitowa kuchnia przez tydzien, kuchenka turystyczna i mnostwo frajdy jak kiedys na wypadach na Mazury ;) Raz tylko we Wloszech poszlosmy na placek, ale juz bez przesady - trzeba bylo sie "poczuc" choc raz :D
Ile kosztowalo? Hmm, no zupki, konserwy i cale to dobrodziejstwo + piwko tu, tam, kawa na stacji i jakies drobiazgi to w sumie z 500zl.
Noclegi - spalismy w hostelach i mozliwie najtanszych hotelach jakie dalo rade zarezerwowac. Srednio wyszlo po 100zl za noc, za osobe. Wiec 700 ziko lekko liczac, ale to Europa. Namiotu nie chcielismy swiadomie bo kempingi paradoksalnie nie sa tam wcale tanie. Sredni kemping w Alpach to jakies 80zl za 1 osobe z motorkiem. Dokladasz 20zl i jest dach nad glowa :)

Paliwo - to juz policz sam. Uczciwie bedzke w przypadku tej trasy jak policze literek po 5zl, wiec 5x36x5,5 - to daje lekko okolo 1k na dżus do baku.

Doloz z 200-300zl na winietke, bilecik, bramke, plyn do spryskiwaczy, choinke zapachowa i co tam jeszcze ;) i mozna powiedziec ze taki wypad to koszt 2500zl w takiej wersji, w jakiej mysmy pojechali.


Fap-a-talk

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: pt wrz 23, 2016 12:37 pm
autor: MZR
Dzięki za odpowiedź... Ja zakładałem 3 tysie na 9 dni, spanie i żarcie w hostelach itp.... I już chyba wiem, że to jednak może być za mało.

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: czw sty 05, 2017 2:57 pm
autor: Luke
Jak by ktoś chciał trochę czasu zmarnować na pamiętniczki motocyklowe z tego wypadu to poskładałem trochę materiału :)

https://www.youtube.com/watch?v=3st9hpdJrP8
https://www.youtube.com/watch?v=pRiAP8jOurM
https://youtu.be/fyy1POAWIg8

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: wt sty 10, 2017 10:25 am
autor: MZR
Zmęczyłem wszystkie 3 ;) Nie no żartuję, pięknie pięknie. Pogoda naprawdę super jak na wrzesień. Swoją wyprawę planuję na koniec czerwca, podobne rejony tylko trochę inną trasą :) W tym roku gdzie?

Re: Alpy i Dolomity by Luke

: śr sty 11, 2017 1:23 pm
autor: Luke
Rumunia i Moldawia :)
Tym razem namioty, nieogolone mordy i ogniska wieczorem hehe